[PRZEDPREMIEROWO] Światło, które utraciliśmy - Jill Santopolo



"Drogi mają to do siebie, że czasem ponownie się schodzą. Niekiedy los daje nam drugą szansę i pozwala nam wrócić na tę samą ścieżkę".

Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.


Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.

Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?


Wszystko zaczęło się przez tragedię. Każdy człowiek te zdarzenie ma za sobą lub dopiero będzie miał z nią styczność. Niestety uczucia przy tym nie są jednymi z lepszych. Ból, obojętność, smutek, złość to jedne z odczuć, które są skutkami tych zdarzeń. Niektórzy sobie radzą, a inni wręcz przeciwnie i to właśnie różni ludzi od siebie.


"Gdyby to stało się dzisiaj, nasze telefony pękałyby w szwach od wiadomości. Rozległyby się dźwięki powiadomień z Twittera i Facebooka oraz ze strony 'New York Timesa'. Ale wtedy media nie działały jeszcze tak szybko jak dziś, a Szekspir nie znosił, by mu przerywano. Wzruszyliśmy tylko ramionami (...)".

11 września 2001 rok o dziewiątej rano - seminarium na temat twórczości Szekspira. Tam zapoznajemy się z Lucy Gabe'em po raz pierwszy, zresztą oni tak samo. Kto by pomyślał, że katastrofa związana z World Trade Center wpłynie tak na dwoje ludzi? Że ta tragedia ich do siebie zbliży i rozkwitnie z tego, coś pięknego? Szczęśliwi i w pełni rozumiejąc się wzajemnie szli przez życie. Niestety długo to nie potrwało ze względu na ich...marzenia. Lucy od zawsze chciała prowadzić dosyć ważną pracę i udało się jej - produkcja programów dla dzieci w nowej wytwórni telewizyjnej. Natomiast Gabe chciał robić coś ważnego dla całego świata, więc kiedy dostaję propozycję reportera poza granicą, chce ją bez wahania wykorzystać. Wylatuje w świat, a biedna Lucy zostaje w Nowym Yorku wraz ze złamanym sercem. Czy ktoś będzie potrafił zająć miejsce Gabe'a?


"Nikt inny nie widział we mnie tego co ty. Rozumiałeś mnie do głębi i nie chciałeś mnie zmieniać. Pragnąłeś mnie taką, jaka jestem".

Historia Lucy i Gabe'a jest nietypowa, wzruszająca i nieprzewidywalna. Przyznam się, że płakałam, ale łzy rozbawienia też były i to nie raz. O ile się dobrze orientuję to pierwsza książka Jill Santopolo i jestem pewna, że gdyby były inne jej powieści to od razu po nie bym sięgnęła. Bardzo wpasowała mi też narracja, która owszem jest pierwszoosobowa, ale główna bohaterka zwraca się do swojej bliskiej osoby co powiadanie czyni ciekawszym. Miałam trochę nurtujących znaków zapytania, których dowiadywałam się na końcu, ale po lekturze też powstały nowe. 
Całą tę historię czyta się szybko. Mi zajęło to dokładnie 24h, (oczywiście z dużymi przerwami, bo obowiązki same się nie zrobią) których w żadnym przypadku nie uważam za stracone. Rozdziałów było dużo, ale krótkich, co wspomaga szybsze czytanie. 

"Wyobrażam sobie, że ta mieszanina to ja. Kiedy doda się do niej trzeci roztwór, początkowo nic się nie dzieje, ale potem jodan potasu zabarwia ją na pomarańczowo, a po chwili na czarno, a to, jak wiesz, mój ulubiony kolor, bo zawiera w sobie wszystkie inne. Ta barwa już się nie zmienia. (…) Lu, mam na myśli, że im dłużej trwa ten związek, tym lepiej nam się układa. Zamiast eksplozji następuje powolna reakcja"

Jestem cienka w wypisywaniu minusów, bo książka jest dla mnie bardzo dobra albo zła. Jednak w tej książce znalazłam to i owo. Na pewno nie spodobał mi się koniec, ponieważ zostało tych dużo niewiadomych, a raczej powinnam napisać, że powstały nowe. W sumie nie mam, co już zarzucić, bo historia nie była monotonna, bohaterowie realni, a pomysły nie banalne. Oczywiście byłoby dziwne gdybym nie pochwaliła tej okładki. Ona jest cudowna! 

"Niektóre relacje przypominają jej pożar, są tak potężne, wszechogarniające, majestatyczne i niebezpieczne. Możesz w nich spłonąć, zanim się zorientujesz, jak bardzo cię pochłonęły. Inne są podobne do ognia na kominku, który pali się jednostajnie, dając ciepło i tworząc przytulną atmosferę".

Moim zdaniem jest to idealna lektura na to lato. Daje też nawet do myślenia, a sama okładka powinna już was zachęcić do kupna! Jeśli przeczytacie to z chęcią przeczytam wasze opinie w komentarzu :)


PREMIERA JUŻ 5 LIPCA!!

Moja ocena: 8/10

Tytuł: Światło, które utraciliśmy 
Oryginalny tytułThe light we lost
Autor: Jill Santopolo
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 5 lipca 2017
Liczba stron: 349 [3s.]
Cena katalogowa: 36,90 zł.


Za możliwość przeczytania tej lektury wcześniej dziękuję wydawnictwu Otwarte
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo otwarte

Do następnego,
Emila


Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Czytałam i bardzo mi się podobała!
    http://bookcaselover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele cudownych rzeczy czytałam na temat tej książki i na pewno będę chciała się z nią zapoznać. Wygląda na nieszablonową i wnosi jakiś powiew świeżości a ja to bardzo lubię :)
    P.S. Spodobało mi się u Ciebie, dodaję bloga do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń