[PRZEDPREMIEROWO] Ogród małych kroków - Abbi Waxman


"Nie sądzę, by każdy z nas miał na świecie tylko jedną bratnią duszę. Uważam, że jest ich mnóstwo. Ale zastanów się nad tym, ile osób poznajesz w życiu, a ilu nie". 


Minęły trzy lata, odkąd Lily w wypadku straciła męża. Udaje jej się normalnie funkcjonować, nawet odnosi sukcesy jako ilustratorka w wydawnictwie, jednak wciąż bardzo tęskni za ukochanym. Jak ognia unika nawiązywania nowych znajomości, a czas wolny spędza w towarzystwie córek i rozrywkowej siostry.
Dlatego gdy w ramach przygotowań do nowego projektu firma wysyła ją na kurs na kilka chwil zapomnieć o tęsknocie.
Szybko okazuje się, że sadzenie roślin i pielenie grządek to nie tylko przyjemne hobby, ale też okazja, by spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i skonfrontować się z niewygodną prawdą o sobie samej.

Nie potrafię sobie wyobrazić jaki to jest ból po stracie osoby, którą się bardzo kochało. Jedyne, co wiem to, że ma się ochotę tylko leżeć i nie wstawać. Bez jedzenia, picia, snu - wszystko staje się nieistotne. Oprócz uczucia, że ktoś wyrwał nam część ciała, a niektórym to od razu całe serce i myślisz o tym tylko jak dalej oddychasz. Lily była zdruzgotana wypadkiem Dan'a, ale musiała się jakoś postawić do porządku dla córek i swojej siostry. Nie pociesza też wcale myśl, że ma się matkę, która myśli tylko o tym by nie wychodzić za długo na słońce i aby posiłek nie przekraczał trzydziestu kalorii na sto gram. Kiedy w pracy dostaje zlecenie, dowiaduje się, że ma też uczęszczać na kurs ogrodnictwa do zapoznania się z tym, co ilustruje. Nie spodziewała się poznać nowych ludzi, którzy będą dla niej ważni. 

"Ale ty przecież nie chcesz go nikim zastąpić, Lili. Wolno ci pójść w inną stronę, a jednocześnie wciąż o nim pamiętać. To nie zdrada ani odrzucenie".

Książka Abbi Waxman jest idealną lekturą na lato. Historię całą czyta się miło i nie za długo, co nie znaczy, że nie wynosi się z niej dużo. Nie spodziewałam się, że przed każdym rozdziałem dostanę notkę z tym jak zasiać lub opiekować się konkretnym owocem czy warzywem. Jest to nietypowe i ciekawe zaskoczenie dla czytelnika bo kto wie czy ktoś z tego nie skorzysta. Dobry humor oczywiście towarzyszy nam często i powiem już za nim zaczniecie czytać, że córki Lili są przeurocze! Ukazano dobrze, że pomimo wielkich strat można żyć dalej z pozytywną atmosferą w domu. W końcu kto powiedział, że jak na zewnątrz się cieszymy i śmiejemy to w środku nadal nie ma żałoby czy też pamięci o straconych bliskich? 

Plusy były, ale minusy też są. Nie podobało mi się, że nie było jakiegoś takiego punktu, który by trochę wstrząsnął czytelnikiem. Zbyt dużo kręciło się wokół pracy Lili. Można było się bardziej skupić na jej życiu osobistym, które oczywiście mogło się też wiązać z ogrodem. Jednakże ogólnie te minusy nie są takie rażące dla książki, która i tak w sobie jest przeurocza. 


Gorąco na to lato polecam wam usiąść na ławeczce, pod drzewem czy nawet na kocu i po prostu przeczytać, co się dzieje u Lily wraz z jej córeczkami. Na pewno nie będzie to zmarnowany czas, ale oczywiście każdy ma inny gust, co czyni opinie różnymi, których jestem ciekawa. Jak zakończycie tą historię to konieczne podzielcie się swoimi refleksjami w komentarzu lub dajcie linki do swoich blogów.


Moja ocena: 6,5/10
Tytuł: Ogród małych kroków 
Oryginalny tytułThe Garden of Small Beginnings
Autor: Abbi Waxman
WydawnictwoOtwarte
Data wydania:14 czerwca 2017
Liczba stron: 344
Cena katalogowa: 36.90 zł


Do następnego,
Emila 



Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Książka zaskakująco mocno przypadła mi do gustu. Właśnie brak tych zwrotów akcji był dla mnie zaletą, bo mogłam dzięki temu odczuć autentyczność historii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio nie miałam okazji przeczytać książki z dreszczykiem emocji, więc może dlatego podeszło mi to pod wadę. Jednakże moim zdaniem warto zwrócić uwagę na taką książkę :)

      Usuń